czwartek, 4 października 2012

Prolog




„Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia.
Wystarczy nie umierać.”
                                              ~ Woody Allen
Rok 1546, pierwszy dzień roku
Watykan

Niewiele brakowało do tego, aby została odkryta. Dzięki sprytowi zdołała schować się za rogiem, unikając spojrzenia dwójki maszerujących tam i z powrotem strażników. Ku swojemu nieszczęściu stwierdziła, że miejsce to było strzeżone pilniej, niż jakiekolwiek współczesne więzienie. Zbluzgać przyjaciela to za mało, kiedy wmówił jej, że dostanie się do podziemia nie będzie trudne. Bycie przebiegłym Lisem nie pomagało, kiedy na każdym kroku czaiła się grupka wyszkolonych wojów.
Groźny, waleczni i silni, za maską spokoju skrywający najbrutalniejsze oblicza, pomyślała, dotykając odruchowo złotego, ciężkiego medalionu zawieszonego na jej szyi. Dzięki jego wadze zawsze miała pewność, że znajduje się na miejscu. Bez świecidełka byłaby nikim, zwykłą śmiertelnicą, młodą kobietą żądną władzy. 
— Somnus venire — cały dłuższy monolog zakończyła tymi dwoma słowami, poruszając zgrabnie palcami, tylko po to, aby nadać wszystkiemu więcej teatralności, kiedy sprowadzała na ludzi sen. Ukryta pod granatowym materiałem peleryny, ruszyła biegiem ku olbrzymim drzwiom.

*

— Litości! Dłużej nie mogłem czekać? Mogłem, oj, mogłem — zawołał, wznosząc ramiona ku górze, na widok kobiety, która właśnie pojawiła się w zacienionym korytarzu. Nie przejmując się swoją nagością, dłonie zacisnął na kratach, prędko jednak odsuwając się od nich. Uśmiechnął się, co było zachowaniem zupełnie nieadekwatnym do zaistniałej sytuacji, ale cóż poradzić? Urlop we Włoszech zniszczyli mu Synowie Kościoła, bogobojni klerycy, duszpasterze, niechcący pogodzić się z faktem, że on już nie posiada duszy.
— Srebro? — zapytała, kompletnie ignorując słowa wampira. Zapewne, gdyby nie zaczął narzekać na samym wstępie, może mogłaby wdać się w krótką dyskusję, w przyjacielską wymianę uprzejmości. Zamiast konkretnej odpowiedzi usłyszała prychnięcie. Oczywiście, że srebro. Gdyby nie cienka warstwa tego surowca, mężczyzna już dawno opuściłby watykańskie lochy, powybijał wszystkich i ruszył dalej, spotykając co rusz nową „przyjaciółkę”.
Była wyjątkiem w kolekcji jego marionetek. Wracał do niej częściej, niż powinien, a ona początkowo nie zdawała sobie sprawy z tego, że jest wyróżniana na tle innych kobiet, znacznie piękniejszych, zgrabniejszych i chętniejszych. Była sobą i w końcu ktoś docenił jej prawdziwość, naturalność. A przede wszystkim inteligencję, której od wieków odmawiana przedstawicielkom płci pięknej.
Przyjrzała się uważnie twarzy, którą trudno było wyrzucić z pamięci. Jasne, przydługie kosmyki włosów z nieco ciemniejszymi refleksami zaczesane zwykle do tyłu, teraz ułożone były w  nieładzie, opadając częściowo na wysokie czoło mężczyzny. Błękitne, niezbyt duże, upiorne, ale zarazem hipnotyzujące oczy były największym jego atutem.  Zadziorny uśmiech wciąż widniał na obliczu mężczyzny, mimo tego, że sytuacja wcale nie wydawała się zbyt ciekawa. Ale on w każdym położeniu znajdował dobre punkty zaczepienia, które nie pozwalały mu zatonąć. Mimo uśmiechu przyjaciela, kobieta dostrzegła wyczerpanie. Musieli go głodzić, a może nawet upuszczać krwi bądź stosować inne, rozmaite tortury, które inkwizytorom nie były wcale obce.
— Już dobrze, dobrze — szepnęła, słysząc kolejne syknięcie. Bez trudu rozprawiła się z prostym mechanizmem, jakim był nieskomplikowany zamek i pociągnęła kraty do siebie, oczyszczając drogę wampirowi.
Wyprostowany, z dumnie zadartą głową wymaszerował z celi, opierając dłonie na biodrach. Przyjrzał się drobnej istotce, zaokrąglonej tu i ówdzie, właśnie tam gdzie trzeba i przeklął szerokie poły peleryny, która zakrywała atuty kobiety. Pochylając się nad nią i świdrując spojrzeniem, musnął delikatnie jej usta.
— Jestem twoim dłużnikiem.
— Wiem. I wykorzystam to w odpowiednim czasie i miejscu — szepnęła. — Pomożesz mi wytropić i zlikwidować Pierwotną — dodała niezwykle pewnym siebie głosem, ale wampir wcale nie był tym zdziwiony. Wiedział o planach przyjaciółki już od dawna, wiedział też, jak to wszystko powinno się skończyć. I był gotów.
 — Pierwotnego — poprawił ją natychmiast, spoglądając w stronę schodów. Wolność była tuż, tuż, a on musiał stać i słuchać swojej wybawicielki.
— Naprawdę sądzisz, że wszystko zaczęło się od mężczyzny?

**

Rok 2045, dwudziesty stycznia
Nowy Jork, siedziba organizacji Libre

— Wiesz, gdzie jest Pierwotny?
Wysoka kobieta nie ukrywała zaskoczenia. Mimo tego, że właśnie usłyszała miejsce pobytu uśpionego Pierwotnego, mimo tego, że została wtajemniczona w to, co wampiry strzegły najsilniej – nadal nie wierzyła. Lata pracy organizacji miały zostać wreszcie wynagrodzone, sprawa miała zostać poprowadzona do końca. Dosyć partyzantki, dosyć nierównych walk o życie, dosyć życia w ciągłej niewoli i strachu. Właśnie zbliżali się do końca. Końca Ery Wampirów. Szatynka przyjrzała się niezapowiedzianemu gościowi – dostojnej osobniczce płci pięknej, która właśnie przyznała się do bycia ich źródłem od chwili powstania Libre. Nie było to do końca prawdą, ale przecież nikt nie wnikał w szczegóły.
— Przecież mówię, że tak jest, Jasmine — oparła spokojnie. Ciepły, przyjemny dla ucha głos w żaden sposób nie komponował się z spojrzeniem, którym nieznajoma omiotła wychudzoną sylwetkę obecnego przywódcy organizacji. — Wydawało mi się, że jesteś szefem, a zachowujesz się jak mała dziewczynka. Skoro mówię, że wiem, to…
— Zrozumiałam! — krzyknęła w odpowiedzi, siadając ponownie na obrotowym krześle. — Możesz odejść. Zostaniemy w kontakcie — dodała już spokojniej, wystukując coś na klawiaturze, przyglądając się znakom wyświetlającym się na monitorze. Teraz wystarczyło zaplanować kilka akcji, które znacznie osłabią szeregi krwiopijców i będą wolni. Uśmiech, który pojawił się na jej ustach, nie ukazywał się światu już od dłuższego czasu.
— To ja zadecyduję czy jeszcze się spotkamy skarbie — nieznajoma zarzuciła kaptur czarnej bluzy na głowę, chowając kosmyki włosów i czym prędzej opuściła pokój, sprawdzając jeszcze, czy złoty wisior znajduje się na swoim miejscu. Z biegiem lat jego ciężar przestał być dokuczliwy.

17 komentarzy:

  1. Wiesz, że lubię czytać Twoje notki i opowiadania - doskonale o tym wiesz :P W przeciwnym razie bym się na to nie zdecydowała, bo wampiry, delikatnie mówiąc, wychodzą mi bokiem xD Osobiście nie rozumiem ich fenomenu, ale cóż... Dracula zrobił swoje, a potem przyszła ta masa mniej i bardziej logicznych historyjek z innymi bohaterami xD
    Nawiązując jednak do powyższego prologu; potrafisz człowieka zainteresować, naprawdę. Wczytałam się tak bardzo, że pod koniec Cię aż przeklęłam, dlaczego tak krótko! Intrygujący początek historii: interesujące powiązanie kobiety z medalionem i nieznanego jeszcze mi, czytelniczce, wampira. Co więcej, dobrze rozegrany przeskok w czasie: mimo że bardzo duży, idzie się połapać i treść nie traci sensu, choć nie brakuje w niej jeszcze niepowiedzeń i niewiadomych. O to właśnie chodzi w dobrym początku - super :D
    Czekam na rozdziały :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że lubisz czytać to, co napisze. Co prawda, nie zawsze mi to wychodzi. Prolog z założenia miał być krótki, ale to i tak dwie strony w Wordzie, więc źle chyba nie jest, jak na początek.
      Prolog miał być jedną wielką niewiadomą, bo o co w nim chodzi dowiadywać będziesz się stopniowo, a właściwe powiązanie kobiety z wampirem powinno wyjść na jaw dopiero w samym epilogu ;)

      Usuń
    2. Ciekawie xD Brzmi jeszcze bardziej zachęcająco :P
      W takim razie będę czekać na kolejne notki z tym opowiadaniem xD

      Usuń
  2. Mmm... Wampirki :D Mam nadzieję, że dzięki Tobie, Hakuno, pozbędę się wstrętu do nich. :P
    Znalazłam mały błąd: nieadekwatny, a nie nie adekwatny :)
    Pozdrawiam i liczę na następne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno się pozbędziesz, a jak nie, to mam nadzieję, że się przynajmniej nie zniechęcisz jeszcze bardziej ;) I dziękuję za znalezienie tego małego błędu.

      Usuń
  3. Witam, tu C.B. z Venatores, w nieco innej wersji ;)
    Cieszę się, że powiadomiłaś mnie o tym blogu. Miło będzie znów wrócić do czytania tej historii, a sądząc po prologu, będzie ciekawie. Czy ja już kiedyś wspominałam, jak bardzo lubię wampiry? xD Cóż, czekam na następne rozdziały. Prosiłabym Cię, żebyś informowała mnie o nich tutaj: (ivette.corelli@gmail.com)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ktoś miło wspomina tę historię i chce do niej wrócić. Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz. Ja też uwielbiam wampiry, stąd ten a nie inny temat opowiadania ;)

      Usuń
  4. hm ciekawie... najbardziej podobało mi się , że rpzedstawiłaś tę samą bohaterkę w tak ogromnym odstępie czasowym. tyle się zmienia, a jednak nie wszystko... Myśle, że to ten wisior zapewnia jej niesmiertelnosc. Ciekawe.. bo chyba tez jest wampirem? Zastanawiam sie, jaki czas będzie tutaj tym najważniejszym... Chyba jednak 2046 r, walka ostateczna... I ktpo wygra? mnie się wydaje, że jednak jest Pierworodna, nie Pierworodny i że może ejdnak nie jest uśopny.. może jest nią ten neispodziewany gość... bardzo podobał mi się klimat prologu. Czekam na pierwszy rozdział z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem dobrze kombinujesz, aczkolwiek zakończenie będzie wyglądać nieco inaczej. Z pewnością nie wygra starcia jeden bohater, tylko tyle mogę powiedzieć.
      Dziękuję za odwiedziny ;)

      Usuń
  5. Uwielbiam ten cytat W.A. <3 Muszę przyznać, że nie wiem za bardzo, kto-co-gdzie i jak, ponieważ prolog był dość chaotyczny. A to jedna wampirzyca uratowała drugiego, potem nagle akcja przeniosła się do siedziby Libre. Mimo wszystko czuję, że opowiadanie będzie znakomite i zaskoczysz czytelników czymś nowym :) Podobał mi się wstęp, lubię Twój styl pisania. Czekam na pierwszy rozdział, a szablon wykonam już wkrótce ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prolog musiał taki być - niestety. Ona go uratowała, a ten dług wdzięczności będzie dość ważny. A dlaczego pojawiła się w siedzibie Libre? Dodam tylko, że właśnie ta część prologu, to praktycznie koniec opowiadania.
      Cieszę się, że się podobało jako-tako ;*

      Usuń
    2. No nie jako-tako, tylko spodobało :) Uwielbiam czytać o wampirach w Twojej wersji, są znacznie lepsze od wampirów ze Zmierzchu i przypominają mi te Anny Rice. Czekam, czekam na rozdziały <3

      Usuń
    3. Hejka, tutaj Valentine z http://ksiezyc-wzywa.blogspot.com/ pisałaś, że chciałaś coś tam z moją postacią z tego bloga. Jako, że nie mogłam znaleźć Twojego maila, a bałam się, że ten koment zniknie gdzieś w SPAM-ie więc pisze tutaj. Co to za pomysł?

      Usuń
  6. cieszę się, że Ci się spodobał wstęp do mojego opowiadania ;)
    Twoje opowiadanie też zapowiada się ciekawie, widzę, że również zaczynasz, to nawet trochę dobrze, bo nie będę miała dużo do nadrabiania :D
    powiem szczerze, że prolog jak dla mnie jest trochę "zagmatfany", ale mnie przejmuj się, to główny powód do tego, żeby tu zaglądać, by stopniowo rozwiewać te tajemnice ;)
    proszę, poinformuj mnie o swoim nowym wpisie, na pewno zajrzę ;)

    komentarz dodam jako anonimowy, ponieważ sądzę, że te pozostałe opcje coś nie są dla mnie :D
    dlatego dla rozpoznania dodam link do mojego bloga ;) (a tak swoją drogą to jestem ciekawa co Cię skłoniło, żeby mnie odwiedzić ;D )
    http://absyntnocy.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Początek historii jest nawet więcej niż intrygujący, jednakże nie byłabym sobą, gdybym nie zauważyła, że wydaje mi się on trochę zbyt długi jak na prolog.
    Mam to do siebie, że od tematu wampirów zaciekle oganiam się rękami i nogami a nawet kijem od szczotki, bo po prostu nie lubię. Nie jest to spowodowane niechęcią do "Zmierzchu", ale raczej tym, że jeszcze nikomu nie udało się chyba przedstawić tych tajemniczych i niebezpiecznych stworzeń w taki sposób jaki by mi najbardziej odpowiadał. Ale, jak to się mówi, jeszcze się taki nie urodził, co by każdemu dogodził, więc postaram się nie zniechęcać na wstępie i deklaruję, że będę tu wpadać, ba, nawet zacznę obserwować twój blog.
    BTW, uświadomiłaś mi, że źle zapisuję dialogi. Szkoda tylko, że nie zrobiłaś tego w komentarzu na moim blogu. To takie smutne, że jakoś nikt jeszcze nie zebrał się na to, żeby po przeczytaniu wziąć porządnie po mnie pojechać tylko wszystkich błędów muszę szukać sama.
    No nic, to ja się będę zbierać, coby poprawić moje opowiadanie. Tak wiem, ten komentarz tak wiele wniósł, ale chwilowo nie stać mnie na nic więcej, bo się muszę oswoić z tym, że z własnej woli będę czytać takie opowiadanie.
    Wybaczysz, nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybaczam ;)
      Cieszę się, że postanowiłaś tu wpaść, obserwować i czytać. Może uda mi się nie uprzykrzyć ci tej czynności swoimi wyobrażeniami.
      Nie zwróciłam uwagi na twoje błędnie zapisane dialogi, bo sama jeszcze niedawno je tak zapisywałam i nie zdałam sobie z tego sprawy - tę sprawę kosmetyczną wytknęła mi, że tak powiem, moja beta. Ja osobiście nigdy nie zwracałam na to uwagi ;)

      Usuń
  8. Właśnie znalazłam tego bloga i się w nim zakochałam ; p To jest ... nie mogę znaleźć odpowiednich słów, żeby to opisać.

    OdpowiedzUsuń